czwartek, 10 listopada 2011

Znowu o wampirach

Wiem, że nie powinno się naśmiewać z ludzi, ale jak widzę takie reakcje nt. takich tworów ja Twilight, to myśle, że powinnam przestać lubić wampiry :)
http://www.youtube.com/watch?v=aXWiWqtA1TE

niedziela, 6 listopada 2011

Jestem chrześcinjanką

jestem katoliczką. Chodzę do kościoła. Ale nie dlatego, ze muszę. Dlatego, że chodzę do takiego kościoła i na taką mszę, na której czuję się dobrze. Na której nikt mnie nie łaja, tylko traktuje mnie jak inteligentnego odbiorcę i lekko kłuje sumienie i inteligencję, zmuszając do własnych przemyśleń. Bywam tam już od kilkunastu lat. Msza odbywa się w bardzo nieatrakcyjnej kościelnie godzinie - 19.30, kiedy można oglądnąć dziennik - czy co tam dają, wyjść ze znajomymi itp. A jednak ludzi jest pełno. Kiedyś chodzili głównie studenci, a zespół składał się z kilku osób - w tym jeden z obecnych doktorów na moim wydziale. Przygaszone światła i dźwięki skrzypiec powodowały, że czułam się jak pierwsi chrześcijanie w katakumbach. Wtedy był jeszcze Ojciec Mirek - człowiek, który na zawsze pozostanie ogromnym przyjacielem mojej rodziny. Potem był Ojciec Damian - młody i energiczny. Mówił wprost i dosadnie. A potem msza zaczęła się zmieniać - zespół się rozrósł, repertuar zmieniła i ludzie się zmienili. Dziś na mszy widać przekrój przez całe społeczeństwo. Widać, że aby być katolikiem nie trzeba mieć mundurka, beretu czy spódnicy za kolana. Chodzą punki, babcie, dziewczyna z zielonymi włosami i rodziny z dzieciakami. Chodzą gimnazjaliści i studenci. Zespół ma klawisze, gitarę zwykłą, elektryczną, basową, bębny itd... no i fantastycznie śpiewających młodych ludzi. Teraz idą już prawie w kierunku gospel. Próbują, nie boją się eksperymentować. Księża żartują. Wychodzą do ludzi. I to się dzieje w Polsce? Polsce Radia Maryja, skrajnej prawicy i nienawidzących katolików? Dzięki Ci Panie, za takie oznaki Twojej miłości na tej ziemi....

Będę bezczelna,

ale czasem trzeba. Dziś co prawda niedziela ale takie sytuacje zdarzają mi się całkiem często. Otóż czasem jestem wystrojona, czasem nie. Chodzę w różne miejsca. Dziś przytrafiło mi się, iż musiałam kupić 4 przedmioty w supermarkecie, ale ponieważ potem miała iść coś sprzątać to ubrałam się na sportowo. Buty trekkingowe, bluza bawełniana, sweter wełniany i gore-tex. Nie znoszę chodzić do centrów w weekend. Jak ładnie określa to mój mąż, wtedy spływa tam połowa okolicznych wsi i lansuje się z braku innych miejsc do lansowania. I idą takie wypindrzone lasencje i patrzą na mnie tak jakoś jakby chciały mnie z błotem zmieszać, bo ja wystrojona nie jestem, tylko dla niej wyglądam jak śmieciarz (nie obrażając śmieciarzy). A ja tylko staję i myślę wtedy: "co za szczęście, że moje buty są warte więcej niż cały twój strój, lasencja..., bo mogłabym się prawie od tego patrzenia poczuć jak śmieciarz..."

wtorek, 1 listopada 2011

Video

Kiedyś zajmowałam się edycją video. Dość długo i intensywnie. Do dziś gdzieś w zasobach sieci można znaleźć moje filmiki. Potem była (i jest nadal) w moim życiu fotografia. Ale ostatnio, kiedy jeżdżę autem wzdłuż pięknych alejek kolorowych jesiennych drzew zapragnęłam znów wrócić do obrazu ruchomego. Zrobić nietypowy film drogi. Może kiedyś...

Dziś

Święto Wszystkich Świętych. Jedno z piękniejszych.