środa, 21 września 2011

Cycat :) tzn cytat

Moja bardzo fajna koleżanka powiedziała kiedyś 'cycaty' zamiast cytaty. To było zabawne, długo się z tego śmialiśmy. Ale do rzeczy. Miał być cytat. Jedna z najlepszych wypowiedzi w ostatnim czasie, jakie słyszałam. Na szkoleniu w stolicy.
"Jezus był mistrzem komunikacji i perswazji, przyszedł z czymś zupełnie nowym, ale żeby wszyscy go zaakceptowali powiedział: "Ja nic nie zmieniam w waszej wierze, to jest tylko update!"" - rewelacyjne połączenie wiary, etyki, komunikacji i informatyki w jednej wypowiedzi.

piątek, 16 września 2011

Zakupiłam

Mam różne manie. Poza prześladowczą, choć... kto wie? Miałam manię na sweterki, chyba minęła mi już ta na obuwie, no i chyba powróciłam do manii na zapachy. Przed każdym sezonem jesienno-zimowym wybieram jeden lub dwa zapachy z kategorii "cięższych", aby zakupić i je stosować. W ogóle jakoś bardziej lubię okres chłodniejszy, kiedy stosowanie zapachów ciężkich i ciągnących się jest usprawiedliwione. A to dlatego, że kompozycje lekkie i letnie są dla mnie jakieś małowymiarowe. Za to zapachy zimowe.... mmmm. szczególnie zapachy Diora. Byłam im wierna przez kilka dobrych lat. Spowodowane to było wzorcem mojej Matki, która posiadała chyba najcięższe perfumy Diora - Poison w wersji z lat 80. To była moja pierwsza miłość. Zapach piękny, głęboki, dymny, może troszkę duszący, ciągnący się za kobietą długim ogonem. Dla mnie to najlepszy zapach dla kobiety-wampa pożerającej męskie serca w całości. Ale wróćmy na tor myślowy... Kochałam i miałam wiele zapachów Diora, wiele trucizn, jadore, addicta itd. Niestety nigdy nie zakochałam się w Chanel... kilka razy próbowałam, nie dałam jej szansy... Za to polubiłam Burberry. Za taka "domowość". Ich zimowe zapachy kojarzą mi się z zapachami z kuchni w zimie, gdzie piecze się ciasta... ostatecznie, dzięki mojemu mężowi, oczy skierowałam ku najbardziej kontrowersyjnej kompozycji jaka znam... Angel. Thierry Mugler robi piękne i dziwne rzeczy. Klasyczny Angel mnie odrzuca, ale wszystkie jego wariacje kwiatowe już bardzo lubię. Osobiście pachnę piwonią. No i nareszcie zmierzamy do końca... Kocham niewiele zapachów. Kilka mi się podoba, ale ich nie używam z tego prostego powodu, że nie znoszę pachnieć, jak połowa ulicy... dotyczy to np Euphorii. W ten sposób dochodzimy do prostego wniosku, że muszę kupować drogie lub mało znane piękne zapachy. No i na końcu mogę powiedzieć co zakupiłam - Alien Thirrego Muglera. Pozdro!

czwartek, 8 września 2011

Obiecałam

Obiecałam, że opowiem o takim gościu, co się do mnie przyczepił po jednej z wizyt u fryzjera. Ciekawa historia, bo mogłam dokonać pewnej obserwacji zachowań społecznych oraz analizy własnych. Otóż wyglądałam tego dnia całkiem nieźle (w kwestii ubrania, co zresztą potwierdził kolega, którego tego dnia spotkałam). Ważnym faktem jest to, że fryzjer, do którego chodzę, ma swoją siedzibę w dużym centrum handlowym. Z jednej strony świadczy  to o tym, gdzie dziś najlepiej ulokować salon żeby zarobić, z drugiej potwierdza moją teorię o ultra-praktyczności mojej kobiecej natury - łączę przyjemne z pożytecznym bez straty czasu. Ale nie o tym miało być, choć fakt, że wszystko działo się w centrum handlowym będzie miał znaczenie. No więc idę - już nieźle wyglądając - do fryzjera. Fryzura jest udana, więc po wyjściu wyglądam, o ile to możliwe :), jeszcze lepiej. Udaję się na piętro w kierunku sklepu z bielizną. Przechodząc korytarzem zauważam, że facet, który właśnie mnie minął (wysoki, zwarta budowa, nordycka uroda, dobrze ubrany, twarz skażona inteligencją) zwrócił na mnie uwagę i aż się obrócił by dłużej na mnie sobie popatrzeć. Zrobiło mi się miło, bo chyba powinno. Szczególnie, że jestem już jakiś czas mężatką, więc fakt, iż jeszcze komuś mogę się podobać, cieszy :). Ale skupiona na celu, jak zawsze, wchodzę do sklepu, długo wybieram i wychodzę z zakupami ze sklepu. Patrzę, a gość, który przecież przed chwilą szedł w zupełnie innym kierunku stoi przed sklepem, patrzy prosto na mnie, wychodzącą i podchodzi do mnie zadając pytanie: "czy mógłbym cię poznać?". Wtedy bierze górę moja informatyczna, alienująca się natura oraz ślubowana uczciwość małżeńska i odpowiadam z uśmiechem pokazując dłoń z obrączką: "przepraszam, ale jestem mężatką:)". Na to on (przygotowany): "a jako przyjaciółkę?".(Taaaa, już to widzę :P) No to ja: "miło mi, ale nie lubię tworzyć dwuznacznych sytuacji:), ale dziękuję za propozycję" ... i odchodzę. Dziwne uczucie, miły gość, w sumie ta rozmowa to taki z jego strony komplement-nie-wprost, ale mimo wszystko, może wariat? zboczeniec? złodziej? ale łechce.... łechce próżność... no, ale odchodzę twardo. Po chwili ciekawość i instynkt detektywa wygrywają, zaczynam szukać gościa w tłumie... może się załamał... poszedł sobie... szukam, szukam, 5 minut, 10minut.. O! Jest! schowałam się na piętrze za kwiatkiem, a on na dole stoi... i co robi? Hahaha! Wyszukuje w tłumie ładną laskę... laska wchodzi do sklepu reklamowanego przez Małgosię Sochę... 5 minut, 7 minut... a on czeka pod sklepem... laska wychodzi..., a on już przystępuje do niej i zaczyna nawijać. Dziewczyna się broni, odchodzi, ale najwidoczniej za słabo, bo on idzie nadal tuż obok niej i coś nawija... Może się polubią? Może będzie jego PRZYJACIÓŁKĄ?
Czy tylko mi się wydaje, że to kiepski pomysł na podryw? W sumie gość stawia na kontakt face-to-face, więc taki normalny, taki, którego już dawno nikt nigdzie nie uprawia, ale w centrum handlowym? Please! No wiem, że ładne laski chodzą po centrach handlowych, ale to takie... płytkie! podryw pod sklepem... ('może ponieść Ci siatki?') no i nie wiem czy to on jest/był bardziej nienormalny, że chciał zawrzeć przyjaźń wiedząc o mnie tyle, ze kupuję bieliznę Triumph czy ja, bo nie umiem nawiązywać normalnych kontaktów i od nich uciekam....

wtorek, 6 września 2011

Fryzjer (nie mylić z fryzjerką)

Czasem bierze nade mną górę kobieca cząstka. No i dziś tak było... poszłam do fryzjera. Na szczęście nie bierze góry zbyt często - chodzę co trzy miesiące (co dobrze wpływa na mój budżet). Chciałabym opisać to krótko, ale chyba się nie da. Czerwona lampka powinna mi się zapalić, gdy w salonie ujrzałam dwóch fryzjerów,  żadnej fryzjerki. Styling ich włosów - ok. Kolczyki we wszystkich częściach ich twarzy mogły mi jednak dać mi do myślenia, że mogę stąd wyjść z fryzurą punka(!). Co robię ja? Siadam i grzecznie czekam, aż ten miły wyższy skończy obcinać jakąś tlenioną blondynę. I tak mijają minuty, kwadranse... OK, zaczynam się wkurzać, czas się kończy, przecieka przez palce, ostatnie kobiece pisemko dobiega końca, a ja chce iść do domu! Ale trzeba być twardym - tyle wyczekałam, w końcu się doczekam! W końcu w weekend ważna impreza rodzinna, a potem szkolenie w największej wsi Polski - Warszawie. Nareszcie! Pan prosi do myjni na stanowisko 1. Umyte, ale mocno szarpał za włosy i nie zrobił masażu... pierwszy minus - zaczynam się zastanawiać. Miałam dostać ampułkę na wypadanie włosów a on mi tylko czymś je spryskał i wsadził łeb w folię. Zaczynam się bać. Siadam i jak jakaś głupia pytam, czy może mi zrobić warstwy (sorry, nie wiem jak to się nazywa po polsku - po angielsku jest 'layers'). A on, że spoko, wysuszy włosy - wtedy będzie łatwiej. Ale widzi ilość moich włosów i ja już widzę załamanie w jego oczach (mam dużo włosów) - będzie pewnie suszył do jutra rana! Ding! Ding! Uciekaj! Suszy, suszy.. męczy się przeokropnie. Wysuszył! Zaczyna ciąć. Pierwsze cięcia super - chyba tylko zabrał mi 1cm z długości - bardzo dobrze. Ale potem wyciąga brzytwo-podobne urządzenie i zaczyna ścinać od połowy długości! Ratunku!... Na końcu byłam już poważnie załamana, choć robiłam dobrą minę do złej gry. Gość młodziutki i zmęczony, więc nie chce go dobijać, szczególnie, że podobno bolą go ręce i to jego 10 godzina pracy... jakbym ja nie siedziała po 16h w robocie! Zapłaciłam, wyszłam załamana spodziewając się, że w domu w lustrze ujrzę tragedię na trzy długości, ale jest... nieźle. Nie wiem, może ze mną jest coś nie tak, że każda większa zmiana w wyglądzie mnie tak przeraża? Kobiety przecież kochają się zmieniać, w tym też fryzury, zwykle o 180 stopni... Może po wyjściu znowu byłam informatykiem?
 Jak sięgnę pamięcią to chyba tylko 2 razy w życiu byłam zadowolona po wyjściu od fryzjera, w raz po wyjściu  z salonu, w którym byłam dziś... to wtedy przyłapał mnie ten gość... ale to historia na kiedy indziej...

Muzyczka

Muzyczka, która dziwnym trafem podoba się mnie i mojemu mężowi, kochającemu jazz w najbardziej klasycznym wydaniu. A ten oto kawałek określa: "zrobili głupi kawałek i nie udają, że jest inaczej". Oto on: http://www.youtube.com/watch?v=KQ6zr6kCPj8
I jeszcze jedna: http://www.youtube.com/watch?v=DfYwr-MWa0A
I jeszcze coś: http://www.youtube.com/watch?v=6SQCbMONdLA

poniedziałek, 5 września 2011

Na dobranoc

http://www.youtube.com/watch?v=L_b7Y16t3zw

Wampirze przesycenie

Lubię wampiry, ta tematyka zawsze mnie ciekawiła. Ale reklama kinder-bueno z wampirem w tle? To jest przegięcie! Co ma wampir wspólnego z czekoladą? No, chyba, że to czekolampir! Czy czekolada powoduje, że ludzka krew jest smaczniejsza? Wątpię! No i chyba odbiorcy tej reklamy długo musieliby myśleć na ten temat, aby ten wniosek skłonił ich do zakupu batonika. Wiem, że kobiety uwielbiają wampiry. Tajemnicze i niebezpieczne. Ale wampir podjarany czekoladką? Pussy! Poza tym co z facetami? Czy reklama nie ma trafić do mężczyzn? Gdybym była mężczyzną wymagałabym męskiej wersji reklamy! Facet i kobieta-wampir skuszona czekoladką... choć w sumie to i tak dziwne. Poza tym ten wampir na billboardzie bardziej przypomina tego z filmów z Nielsenem niż jakiegokolwiek normalnego (jak gdyby taki istniał :)).

Mój must-have 2

Dziś kolejna rzecz, bez której nie obejdę się w szafie. Słowem wstępu napiszę, że preferuję tzw. "sportową elegancję". Ale nie tę, w której dominują trzy paski sportowe obuwie na każdą okazję :) Wole uniwersalne ciuchy, które sprawdzą się i w pracy i na weekend z małymi modyfikacjami. Do takich należy opisywany wcześniej beżowy żakiet/marynarka. Dziś wspomnę także o białym longsleeve'ie, czyli o białej bawełnianej koszulce z długim rękawie o prostym kroju. Mam ich 4. Gdziekolwiek nie zaglądnąć wszyscy mówią, że must-have'm jest biały t-shirt. Ja preferuję wersje dla zmarzluchów :). Biała koszulka przyda się zawsze: pod żakiet, pod sweterek, do jeansów z ciekawym dodatkiem, pod kamizelkę a nawet pod małą czarną. Biały odbija światło, więc od razu twarz jest rozświetlona. Biel powoduje, że wyglądamy młodziej i ładniej. Polecam!

Na przystawkę

Dziś na przystawkę najlepsza scena z nowego TB, odcinek 11: http://www.youtube.com/watch?v=v1_3ozKJaQQ&NR=1

niedziela, 4 września 2011

Wystrzały

Mieszkam w małej wsi, gdzie jest resztka zamku. Ta resztka zamku przyciąga tłumy ludzi na jakieś weekendowe imprezy plenerowe. Dziś strzelają sztuczne ognie. Niby czemu? Co tu świętować? Koniec lata? Coraz gorszą pogodę? Powrót z urlopu? Początek szkoły? Litości!

sobota, 3 września 2011

Pochwal się

W mieście, w którym studiowałam, przy jednym z rond, nieopodal uczelni, na której odebrałam najlepszą szkołę życia, wisi taki billboard: "Wychodzisz za mąż? Pochwal się tym faktem na tym billboardzie!" Zawsze, gdy tamtędy przejeżdżam zastanawiam się czy ktoś się rzeczywiście na to zdecyduje. I tak wisi sobie tam już ten billboard bez żadnego anonsu chyba jakiś rok... Swoją drogą jaki emocjonalny ekshibicjonista decydowałby się na coś takiego?

piątek, 2 września 2011

Soooookeh!

Wszyscy wiedzą, że od dziecka fascynowało mnie wszystko co dotyczy wampirów. Dziecko pop-kultury. Cóż, każdy ma jakąś rysę na życiorysie. Ale chciałam zauważyć, że ostatnia scena z 4x10 odcinka TrueBlood, czyli wampiry w skórach i z bronią w ręku to szczyt moich marzeń o amerykańskim obrazie tych stworzeń. Absolutely epic! Człowiek tylko czeka, aż Neo wyskoczy gdzieś z boku... http://www.youtube.com/watch?v=8eOSm7B-qII

Oj Młody!

Mamy w pracy kolegę, którego różnie przezywamy. Dla potrzeb tego posta wykorzystajmy jedno z jego przezwisk - Młody. Siedzimy sobie w robocie, po uszy w gównie jak co dzień no i jak tradycja nakazuje nasza, w piątek trzeba pogadać o seksie. Więc rozmyślamy nad tematem. "Czy seks małżeński różni się od tego przed ślubem?" Jeden kolega mówi, że lepszy, drugi też, ja też no i dodaję, że mój mąż zauważył, że jestem bardziej rozluźniona... no i Młody skojarzył to tylko w jeden sposób... a przecież chodziło o rozluźnienie psychiczne!

Wybieram, przebieram.

Bo chcę kupić. Kupić dobrze. Kupić za rozsądną cenę. I żeby się mną sprzedawca dobrze zajął (no nic tam sobie nie wyobrażać!). A co chcę kupić? Zbiornik na deszczówkę.

czwartek, 1 września 2011

Przeprosić chciałam...

I tak nikt nie czyta, więc czuję się, jakbym pisała pamiętnik, co zawsze ewidentnie kojarzyło mi się z gadaniem do siebie. Ale starzeję się, coraz częściej gadam do siebie, więc i bloga piszę... ale chciałam za coś przeprosić... aaaha! no więc przepraszam za brak interpunkcji. W postach. Piszę zwykle wieczorem, a wtedy już prawie nic nie widzę...

Cytat z Kominka

Cytat z kominka ładnie komponujący się z całymi wypocinami połowy ludzkości (w tym moimi) o modzie i sztuce (prze/u)bierania: "Ufam tylko tym kobietom, które widziałem nago"

Chciałam się pochwalić

Kolega (młodszy, chciałam zauważyć) powiedział mi dziś, że dobrze wyglądam w rurkach, które zakupiłam. To było miłe i potwierdziło trafność mojego wyboru. Przy tej okazji nie można też pominąć faktu iż wczoraj inny kolega (tym razem starszy, choć nie wiem czy to ważne w jakim kto jest wieku) zauważył (nie jako jedyny), że mam ładną marynarkę - taką chabrową:) To tez było miłe:)

Kolejne zakupy...

Trzeba będzie nazbierać pieniążki na nowe oxfordy:
http://www.e-rylko.com/produkt/w9tl1t3_y79/1534/cat/41/c/0/r/0/k/0/pp/60

Mój must-have

Wiele jest opisywanych wszędzie must-have'ów. Ołówkowa spódnica, mała-czarna, biała bluza i tak dalej trele morele...
Dziś o tym, co ja uważam za must-have. Beżowa marynarka lub żakiet! Absolutnie dla mnie idealne rozwiązanie na każdy dzień, i do biura i na zakupy z białym t-shirtem i jeansami. Baletki czy szpilki - zależy od stroju. Taki, jak to mówi SongBirdDiva, casual-chic :) Naturalny kolor pasuje do wielu karnacji i kolorów włosów. Pasuje też do wielu kolorów. Kiedy nie mam czasu, nie chce mi się myśleć - to jest bezpieczne rozwiązanie.